Każdy zna to okropne uczucie, gdy w najciekawszych momentach film się urywa i pojawia się spot reklamowy. Fajnie. Jest okazja wyjść do toalety, skoczyć po coś do jedzenia czy zrobić herbatę. Jednak przedłużające się w nieskończoność reklamy, niekiedy trwające nawet do dwudziestu minut, potrafią uśpić nawet najwytrwalszych. I tym samym okazuje się, że nie zdają egzaminu. Oglądalność co prawda mają, ale nikt nie sprawdza aktywności widzów. A ci najczęściej drzemią w tym momencie, ewentualnie wychodzą z pokoju czy przełączają telewizor na inny kanał. Jaki jest więc sens montowania scenek rodzajowych z polskiej kuchni, kiedy to zgodna rodzinka przygotowuje wspólnie obiad? Śpiewające warzywa, tarzające się po pościeli piękności nie przemawiają do nas wystarczająco mocno. Są ignorowane. A produkt największą sławę zyskuje poprzez polecenie znajomych lub zwykłą ludzką ciekawość. Jeśli reklamowana rzecz jest kiepskiej jakości, to w wypromowaniu jej nie pomogą nawet najcudowniejsze modelki i najcudaczniejsze pomysły komików czy twórców reklam. Wiarygodność to podstawa.
